1.11.2014

Rozdział 13 - Piknik na Marsie

Kilka słów od Devereaux
Wolicie krótsze i częstsze rozdziały, powiedzmy po 6 stron, czy po 12 stron (jak zawsze), ale z dłuższym oczekiwaniem? Ten rozdział ma stron 5itrochę, ale chcę sprawdzić, który pomysł jest lepszy i co o tym sądzicie. Osobiście wolę dłuższe, bo mogę w nich zmieścić więcej akcji i nie czuję, że rozdział jest pusty, ale pozwolę Wam się wypowiedzieć, więc proszę o odzew (: I zawsze możecie odwiedzić Myślodsiewnię Devereaux gdzie, jak na razie, możecie przeczytać miniaturkę z tematyką fandomu Once Upon a Time oraz miniaturkę konkursową o tematyce Harry'ego Pottera.I pamiętajcie o wyrażaniu swojego zdania, bo pozytywne czy nie - zawsze zmotywuje!

Chłopcy nerwowo popatrzyli po sobie. Syriusz wycofał się z powrotem do łazienki, żeby skończyć mycie zębów. Reszta Huncwotów zaczęła mówić jednocześnie. Głównie były to jęki i odgłosy niedowierzania.
- A-a-ani… Ani-czym?
- Animagowie? To jakiś zespół?
Ruby wywróciła oczami i spojrzała na nich z dezaprobatą. Podczas gdy ona słuchała jąkających się chłopców, zerknęła na Remusa, który siedział na swoim łóżku i nic nie mówił. Z delikatnym uśmiechem wzruszył ramionami. Z łazienki wyszedł Syriusz, już ubrany w piżamę - szary podkoszulek w misie i czarne spodnie dresowe.
- Myślałam, że po Huncwotach mogę się spodziewać lepszych kłamstw – powiedziała zawiedziona.
James wstał z brzegu materaca, na którym siedział i wpatrywał się w nią ze zmrużonymi oczami. W końcu przetarł dłońmi twarz i zmarszczył czoło. Skrzyżował ramiona na piersi i stanął tak, aby mógł widzieć Syriusza, Remusa, a także Ruby.
- Który jej powiedział? – zapytał groźnym tonem. 
Nie wydawał się zły, ale nie był też szczęśliwy z tego powodu. Zupełnie tak, jakby się tego spodziewał. Przez chwilę w pokoju panowała cisza. Syriusz zwilżył wargi, odchrząknął i zacisnął wargi. Nerwowo podrapał się prawą ręką po karku, aż w końcu uniósł ją na wysokość swojej głowy, tak jak zgłasza się do odpowiedzi.
- To mogłem być ja…
- Właściwie, to sama się domyśliłam – odezwała się cicho Ruby.
- Ty?! Ja Lily nawet nie pisnąłem słówka, a znamy się znacznie dłużej niż wy! Zresztą Evans jest mądrzejsza, więc skoro ona sama tego nie zgadła, to jakoś nie chce mi się wierzyć, że Ruby ot tak na to wpadła. Bez obrazy. – Syriusz chciał odpowiedzieć coś zgryźliwego. W jego myślach ułożyły się już trzy takie uwagi, ale powstrzymał się od mówienia ich na głos. Zamiast niego, odezwała się Ruby, która trafnie odgadła to, o czym myślał Black.
- Pewnie dlatego, że nie bardzo jej to interesuje. – James spiorunował ją wzrokiem. – A Syriusz…
- A ja mogłem dać Ruby wskazówkę… - przerwał jej i spojrzał na nią przepraszająco. Nie wiedział, co Cahan miała zamiar powiedzieć, ale nie chciał zostać bardziej wkopanym. – Jedno słowo, jeśliby być konkretnym.
- Wskazówkę? – mruknął Potter zza zaciśniętych zębów. Spojrzał na pozostałych obecnych. – Czy was to nie rusza? Jeden z najbardziej strzeżonych przez nas sekretów właśnie wyszedł na jaw, przez jedno słowo! – Poparzył na Remusa i Petera.
- Z doświadczenia wiem, że Ruby można ufać. Jestem pewien, że nie wejdzie do Wielkiej Sali i nie zacznie każdemu rozpowiadać, że jesteście animagami – do rozmowy włączył się Lupin.
- Wasz sekret jest ze mną bezpieczny – zapewniła ich Gryfonka. James westchnął ciężko i dał za wygraną. Usiadł powoli na swoje łóżko, a z pozycji siedzącej przeszedł w leżącą, tak że stopami dotykał ziemi. 
- Więc… - zaczęła nieśmiało. – Nauczycie mnie? – zapytała podekscytowana.
- Nie! – niemal od razu odpowiedział Syriusz. Ruby spojrzała na niego urażona.
- Dlaczego?
- Bo to niebezpieczne.
- Wy daliście radę.
- Co nie znaczy, że ty dasz. – Chwycił ją za ramiona i patrzył prosto w jej zielone oczy, jakby chciał wyryć jej te słowa w czaszce. - Sami mamy z tym jeszcze problemy, a uczenie kogoś czegoś, czego sami do końca nie umiemy, nie jest dobrym wyborem.
- Myślisz, że nie potrafię tego zrobić? – Wyprostowała się.
- Nie, ale nie chcę, żebyś wylądowała w Mungu. – W jego oczach Ruby zauważyła szczere zmartwienie.
Nie spodobała się jej ich odpowiedź. Już wyobrażała sobie, jakim zwierzęciem zostałaby i co by robiła. Ułożyła sobie w głowie całą listę nowych możliwości. Numerem pierwszym na niej była obecność przy Remusie podczas pełni. Dlatego razem z odmową Huncwotów, uleciała z niej ekscytacja i pojawił się zawód.
- A opowiecie mi, jak to jest, kiedy jest pełnia? – Uśmiechnęła się zachęcająco. – To znaczy… To naprawdę działa? Remus wtedy was nie krzywdzi?
- O tym też jej powiedziałeś?! – jęknął James. – I co jeszcze? Może o Mapie też wie?
- O Mapie? Jakiej mapie? Chcę wiedzieć o mapie! – Rozejrzała się po ich twarzach z nadzieją, że któryś w końcu jej powie. Tak się nie stało.
- Ruby, późno już. – Syriusz chwycił ją za dłoń i obrócił w stronę drzwi, jak w tańcu. – Jak cię zobaczy prefekt na naszym korytarzu, dostaniesz szlaban. Możemy pogadać jutro.
- Próbujesz mnie wygonić? – Zmarszczyła brwi. Syriusz zastanawiał się, jakich słów użyć, przez co układał usta w różne kształty, aż nie powiedział nic. Pokiwał tylko głową. Otworzył przed nią drzwi.
Ruby kątem oka zdążyła jeszcze zobaczyć Jamesa, stojącego ze złożonymi na piersi ramionami. Wyglądał groźnie.
- Czy oni cię za to zabiją ? – zapytała szeptem za progiem.
- Być może. – Wzruszył ramionami, jednak zaraz potem uśmiechnął się. – Buziak na dobranoc? – Uniósł brwi oczekująco. Ruby spojrzała na niego spod byka.
- Nie.
- Może to ostatni raz kiedy mnie widzisz. To znaczy… - Podrapał się po głowie. – Nie dowiedzieliby się o tym wszystkim, gdyby nie t—
Ruby wywróciła oczami i nie dała mu skończyć zdania. Kciukiem i palcem wskazującym chwyciła go za brodę i odwróciła jego głowę w bok, aby mieć pewność, że Black niczego nie spróbuje. Potem stanęła na palcach u stóp i pocałowała go delikatnie w policzek. Zaskoczony chłopak spłonął rumieńcem i uśmiechnął się jeszcze szerzej. 
Ruby zdziwiła się. Nie wiedziała, że Syriusz Black potrafił się rumienić. Życzył jej dobrej nocy, ale nie usłyszał odpowiedzi. Wrócił do sypialni.
Ruby ruszyła w stronę swojego dormitorium. Zastanowiła się, co Huncwoci mogą zrobić Blackowi za „zdradzenie” ich sekretu osobie trzeciej. Nie spodziewała się ogromnej kary, ponieważ Syriusz był ich przyjacielem. Nie zrobiliby czegoś złego przyjacielowi, prawda?
Zeszła po schodach i zaczęła wchodzić po następnych, tym razem prowadzących do dormitorium dziewczyn. Chwila, czy ona martwiła się o Syriusza? Potrząsnęła głową. Bynajmniej. Czuła się winna temu, że mają powód, aby ukarać Łapę. Może powinna najpierw porozmawiać o tym z nim lub z Remusem, zamiast ze wszystkimi. Tak, to było głupie, skarciła samą siebie. Ale ogarnęło ją podniecenie i ekscytacja swoim odkryciem. Czuła, że musiała natychmiast podzielić się nim z Huncwotami i tak zrobiła. A teraz czuła się winna. Dlatego pocałowała Syriusza w policzek. Bo chciała wynagrodzić mu swoje postępowanie. Ale też przez to, bała się, co mogłaby powiedzieć Dorcas. Nie chciała nikomu zabierać chłopaka, ani go podrywać. To nie był podryw, ale jednak osoby trzecie mogłyby to za takowe uznać.
Westchnęła ciężko przed drzwiami do swojej sypialni. Chwyciła za klamkę i weszła do pokoju. Zastała tam wszystkie swoje współlokatorki. Przywitała się z nimi, ale odpowiedź usłyszała tylko od Anastazji. Jednak mogła przysiąc, że słyszała też cichy pomruk od Lily.

Syriusz siedział na krześle przy jedynym biurku w pokoju. Naprzeciw niego stali James, Peter i Remus. James wydawał się najbardziej zdeterminowanym, aby podjąć właściwe działania odnośnie Syriusza.
- A ty co się szczerzysz, Łapciu? – zapytał James. – Musimy cię ukarać, a ty się cieszysz?
- Pocałowała mnie w policzek – przyznał z uśmiechem. – Progres, chłopcy. Progres.
- Wróćmy do tematu, dobra? Pamiętacie, kiedy przyrzekliśmy sobie, że nikt nikomu pod żadnym warunkiem nie powie naszego sekretu? Przyrzekliśmy na najważniejsze dla nas rzeczy. Pamiętacie? – James rozejrzał się po kolegach. – Więc co się stało? Byliśmy w tylu kłopotach przez animagię, ale nikomu nie powiedzieliśmy prawdziwego powodu tych kłopotów. A teraz mówi się to dziewczynie, żeby zaszpanować?
- Nie powiedziałem jej, Rogaczu. Zapytała tylko z ciekawości, dlaczego byliśmy podrapani. Na co ja odpowiedziałem „Lunio”. To wszystko. To jedno słowo. Nie powiedziałem jej nic więcej, przysięgam. Nie powiedziałem, że byliśmy z nim w lesie podczas pełni ani nic z tych rzeczy.
- Ruby jest bystra, a przy tym wie o mojej… przypadłości – odezwał się Remus. – To jej to ułatwiło. Wystarczy poskładać kawałki informacji i już.
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ze słów Lunio, lykantropia, i podrapania wyszła jej animagia,
- Nieważne, jak do tego doszła. Ważne, że doszła i nic więcej nie możemy na to zrobić – do rozmowy dołączył Peter.
- Eliksir zapomnienia – wypalił James.
- Nie! – zaprzeczył Syriusz. – Przecież ona nic nie zrobi z tą informacją! James, otrząśnij się. Wiem, że nawaliłem, nawet jeśli to tylko jedno głupie słowo. Przysiągłem, że nigdy nikomu nie powiem i złamałem przysięgę. Trzeba ukarać mnie, a nie Ruby.
Trójka Huncwotów odwróciła się od Blacka i zaczęli szeptać. Syriusz omal nie parsknął śmiechem. Po kilku minutach narady, James spojrzał na przyjaciela z dezaprobatą, ale później uśmiechnął się delikatnie.
- Ty idioto. – Westchnął. – Masz szczęście, że cię kocham. Zgodnie ustaliliśmy, że na razie jako pouczenie, „zabierzemy” ci coś, o co dbasz najbardziej.
Syriusz przełknął głośno ślinę zdezorientowany.

Ruby na śniadaniu nie natknęła się na Huncwotów. Na pierwsze lekcje nie uczęszczała z żadnym z nich, a na przerwie przed Obroną Przed Czarną Magią nawet nie usłyszała o nich słowa. Aż się zmartwiła. Tak bardzo przyzwyczaiła się do ich towarzystwa, że czuła się dziwnie, nie słysząc krzyczącego w tle Jamesa. Zapytała nawet Heliotropy, czy słyszała coś o Huncwotach, ale i ona przyznała, że hogwarckie plotkary siedzą nadzwyczajnie cicho.
- A stało się coś? – zapytała zielonowłosa.
- Właśnie tego próbuję się dowiedzieć. Wczoraj dowiedziałam się o… ich sekrecie i chłopcy wściekli się na Syriusza, bo pomógł mi się domyślić prawdy.
- Czy ty się boisz, że coś mu zrobili? – zaśmiała się cicho.
- Nie, bo wiem, że są przyjaciółmi i raczej nic by mu nie zrobili, ale… Czy ty ich w ogóle widziałaś dzisiaj? Ich jest zawsze wszędzie pełno, a teraz nagle zniknęli. Albo coś knują, albo coś jest nie tak.
Chwilę przed dzwonkiem, Ruby razem z Heliotropą skierowała się na OPCM. Weszły do prawie pustej klasy. Tylko kilkoro uczniów siedziało już na swoich miejscach. Dziewczyny zajęły miejsce w ławce w środkowym rzędzie, tuż pod szkieletem niewielkiego smoka, który zawieszony był pod sufitem.
- Zabiłem go mieczem, ukradłem clownowi jacht i uciekłem! A co niby miałem zrobić? – rozległo się po sali.
- Clownowi? Dlaczego clownowi?
- Nie wiem. Może dlatego, że ich nienawidzę.
Ruby odetchnęła z ulgą, kiedy skupiła się na głosach, a nie na treści rozmowy i je rozpoznała. Przestała wpatrywać się w szkielet nad sobą i wyprostowała się nieco zbyt gwałtownie. Heli parsknęła śmiechem na jej reakcję.
- A mi się śniło, że miałem piknik z Lily na Marsie. – Uśmiechnął się marzycielsko James. Huncwoci zbliżali się do ławki, w której siedziały Ruby i Heli.
- Mogę? – Usłyszała głos bliżej siebie. Spojrzała na prawą stronę, gdzie siedziała Puchonka, a obok niej stał… Przez chwilę zastanowiła się kto to był, ale sekundę później zauważyła, że to Syriusz. Heliotropa zaśmiała się.
- Co ci się stało w głowę? – zapytała. Syriusz wywrócił oczami i oblizał wargi. Uniosła brwi, wyczekując na odpowiedź na swoje pytanie.
- Dziwne, że pyta mnie o to zielonowłosa dziewczyna. Oszczędź sobie, Modliszko. To zamienisz się miejscem czy nie?
Heli pokręciła głową z niedowierzaniem i zabrała swoją torbę. Usiadła w ławce z tyłu z Jamesem. Syriusz zadowolony z siebie popatrzył na Ruby. Chciał się przywitać, ale wtedy zobaczył, że dziewczyna zakrywa sobie usta dłońmi i powstrzymuje się od śmiechu. W jej zielonych oczach zalśniły łzy.
- Nawet ty? – jęknął Black.
- Mogę dotknąć? – zapytała, kiedy ochłonęła. - Bo nie wierzę, że to się stało.
- Nie możesz. Przez dwadzieścia minut próbowałem sprawić, żeby to jakoś wyglądało.
- Naprawdę? To jest ta kara? Ja już myślałam, że coś ci zrobili! – przyznała ze śmiechem. Syriusz po chwili uśmiechnął się szeroko i spojrzał jej prosto w oczy.
- Martwiłaś się? – Poruszył brwiami.
Tak, przyznała w duchu. Martwiła się, a oni wymyślili coś tak banalnego. Zaśmiała się pod nosem. Syriusz wyglądał komicznie w krótkich włosach.

Huncwoci wciąż nabijali się z fryzury Blacka. Nie zatrzymali dla siebie nawet jednego żartu, który przyszedł im do głowy. Syriusz nie wiedział, czy wyglądał aż tak źle, czy jego koledzy byli po prostu złośliwi. To znaczy, byli złośliwi, ale nie wiedział czy jednocześnie także źle wyglądał. Wiedział za to jedno: James Potter nie powinien być fryzjerem, nawet jeśli byłby to ostatni zawód na świecie, a on nie miałby za co kupić chleb. Syriusz wyrównywał sam sobie nierówne kosmyki włosów wystające nad jego głowę. Nie ścięli go na łyso, Merlinie broń. Aż tak okrutni nie byli. Zostawili mu niecałe pięć centymetrów długości. Syriusz postanowił, że najbliższy wypad do Hogsmeade przeznaczy na fryzjera.
- Tyle mnie kosztuje twoja wiedza – powiedział do Ruby, kiedy siedzieli w Wielkiej Sali na lunchu.
- Daj spokój, w końcu wyglądasz jak człowiek. – Wzruszyła ramionami.
- Co prawda jak taki, który oberwał jakimś nieprzychylnym zaklęciem i uciekł właśnie z Munga, ale jednak jak człowiek – zaśmiał się Remus. Ruby zagryzła dolną wargę, powstrzymując uśmiech, ale w końcu uległa i przybiła piątkę z Lupinem. – Odrosną, Łapciu. Spokojnie – powiedział i zjadł na raz dwie kostki czekolady.
- Hm, a mnie zastanawia, dlaczego Lily się do mnie nie odzywa. Jakieś pomysły? – James siedział przy stole tyłem. Łokciami opierał się o stół, a nogi trzymał w przejściu między ławami domów.
- Może nie podobał jej się piknik na Marsie – podrzucił Peter, na co reszta zawtórowała śmiechem. James spiorunował go wzrokiem, ale zaraz potem sam się cicho zaśmiał z żartu.
- I chciałbym wiedzieć, czemu znów się prowadza ze Smarkeusem – w jego głosie nagle rozbrzmiała panika.
Spojrzeniem śledził Lily, która dopiero weszła do Wielkiej Sali, a za nią niczym cień dreptał Severus. Kiedy zajęli miejsce odległe od Huncwotów, jednak przy stole Gryfonów, James wstał i ruszył w ich stronę. Usłyszał tylko słowa Remusa: „Z tego nie wyjdzie nic dobrego”. Ruda i Snape siedzieli niemal przy samym wejściu. James pospiesznie potargał swoje włosy, poprawił na nosie kwadratowe okulary i włożył ręce do kieszeni, tak że wystawały tylko kciuki. Muszę rozegrać to spokojnie, powtarzał sobie w duchu. Żadnych kłótni.
- Witaj, Evans. – Uśmiechnął się do niej czarująco, kiedy stanął obok. – Snape. – Obdarzył go niechętnym spojrzeniem.
- Potter – odpowiedział chłodno.
- Potrzebujesz czegoś, James? – zapytała Lily. Odgarnęła kosmyk rudych włosów za ucho, aż serce Jamesa przystanęło na chwilę. Uwielbiał, kiedy tak robiła. James dosiadł się do nich.
- Miło cię widzieć, James. Wzajemnie, Lily. Co u ciebie? Ach, u mnie nic nowego, a u ciebie, James? – prowadził ze sobą monolog, imitując na przemian głos Evans.
- Miło cię widzieć, James – Lily uśmiechnęła się sztucznie. - Potrzebujesz czegoś? – James westchnął zrezygnowany.
- Chciałem pogadać. To wszystko. Nie odzywasz się do mnie już od kilku dni. Co się stało?
- Wiesz, co się stało.
- Lily, na Merlina. Chodzi ci o Pringle’a? Przecież to było sto lat temu, a i zdarzało nam się robić gorsze rzeczy i wszystko było w porządku. Co się zmieniło?
Lily popatrzyła ukradkiem na Snape’a, który zajadał się kanapką i udawał, że czytał gazetę, kiedy tak naprawdę przysłuchiwał się rozmowie. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale zaraz potem zrezygnowała z tego pomysłu. Spojrzała z powrotem na wyczekującego odpowiedzi Jamesa. Niemal widział, jak w głowie obracają jej się trybiki i ostrożnie dobiera słowa.
- Ty się zmieniłeś, Potter – wyszeptała. Najwyraźniej nie chciała, żeby Snape coś usłyszał. – Najpierw myślałam, że na lepsze, ale potem przekonałam się, że jednak nie.
- Przepraszam. To chcesz usłyszeć? Ja… Tęsknię za tobą, Evans – uśmiechnął się i opuszkiem palca wskazującego musnął delikatnie czubek jej nosa. Zdziwiona odsunęła nieco głowę, ale i zarumieniła się. Westchnęła.
- Ostatnia szansa, Potter – powiedziała poważnym tonem. James uśmiechnął się jeszcze szerzej i energicznie wstał od stołu. – Ostatnia – zaznaczyła. Potter zadowolony z siebie puścił jej perskie oko i odszedł na swoje poprzednie miejsce.
Lily położyła swoje zimne dłonie na policzkach, aby je schłodzić. Czuła pieczenie i była pewna, że zaczerwieniła się albo miała niepokojąco wysoką gorączkę. Niby James działał jej na nerwy, ale jednocześnie potrafił ją oczarować. Obok siebie usłyszała drwiący śmiech. Spojrzała pytająco na Severusa. Kręcił głową z dezaprobatą.
- Nie wierzę, że ty ciągle dajesz mu kolejną szansę… - Snape mówiąc to, nie patrzył się na nią, lecz dalej udawał, że czyta gazetę.
Jego brwi były zmarszczone, a usta zaciśnięte. Nos zmarszczył lekko. Lily znała go już kilka lat i wiedziała, że taką minę robił, kiedy był naprawdę zły. Zdała sobie sprawę z tego, że przypatrywała mu się zbyt długo, próbując rozszyfrować jego uczucia, więc speszona wbiła wzrok w stół. Dłonie złożyła i włożyła między uda. Zastanawiała się, co odpowiedzieć Severusowi.
- Wiem, że nie masz z Jamesem dobrych relacji...
- Och, Lily, przestań. - Gwałtownie przygwoździł ręką gazetę do stołu, w wyniku czego strony pogięły się. Blisko siedzący uczniowie popatrzyli na niego z niepokojem. Severus spojrzał na nią. - Nasze relacje są takie, że albo mijamy się na korytarzu bez słowa, albo mijamy się na korytarzu, a chwilę później wiszę na drzewie. Potter nie zmieni się. Nieważne, jak bardzo byś tego chciała. Ludzie się nie zmieniają.
Lily popatrzyła na niego, jakby wbił jej nóż w serce, a potem przekręcił go. Jej spojrzenie w ciągu sekundy zmieniło się z obrażonego w lodowate. Ruda powoli zbierała swoje rzeczy.
- Czyli dla ciebie wciąż jestem brudną szlamą. Już rozumiem, Severusie. Dziękuję, że mi w tym pomogłeś - powiedziała i wstała z miejsca.
- Lil, nie o to mi... - Snape nie zdążył dokończyć zdania, a Lily już była w drodze do drzwi Sali Wejściowej. Miał ochotę w coś uderzyć, ale jak zwykle udawał, że nic się nie stało. Wyraz jego twarzy nie zmienił się, choć serce go bolało. Wszystko w porządku, powtarzał sobie. Wszystko w porządku.

Wieczorem Ruby przebywała w bibliotece. Musiała odrobić zadanie domowe z transmutacji, za które zabierała się poprzedniego dnia. Zwykle, nawet za dnia, w bibliotece nie było dużo ludzi, a wieczorem zostawali już tylko nieliczni. Ruby rozejrzała się i zauważyła zaledwie trzy osoby poza nią samą, wliczając w to bibliotekarkę. Uwielbiała samotność i zapach starych książek. Chciała się tym delektować tak długo, jak to tylko możliwe. Odetchnęła powoli i kontynuowała pisanie pracy domowej. Już prawie kończyła.
- Och, tutaj jesteś. Wszędzie cię szukałem. - Usłyszała. Powstrzymała się od jęku niezadowolenia i uniosła wzrok na Syriusza. Już zajął miejsce na krześle naprzeciw niej.
- Co jest takie ważne, że nie może czekać i co zmusiło Syriusza Blacka do przyjścia do biblioteki? - zapytała i odłożyła pióro.
- Jak to co? Ty. - Uśmiechnął się szeroko, a w jego ciemnych oczach pojawiła się iskierka radości.
Ruby wciąż nie mogła się przyzwyczaić do jego nowej fryzury, ale w duchu twierdziła, że wyglądał całkiem przystojnie. Szczególnie w ciepłym oświetleniu świec. Oczywiście, nigdy nie powiedziałaby tego na głos. Uniosła brew z powątpiewaniem.
- Właśnie wpadliśmy z chłopakami na świetny pomysł - powiedział.
- Na gargulce, wasze pomysły nigdy nie są świetne.
- Ten jest. Chciałbym, żebyś była pierwszą osobą, którą zaproszę na swoje urodziny. No może poza tamtymi debilami. - Wciąż się uśmiechał. Wydawał się być podekscytowany.
- A gdzie?
- W pokoju wspólnym. - Ruby parsknęła śmiechem.
- To teraz trzeba mieć zaproszenie, żeby wejść do pokoju wspólnego? Jestem zaszczycona - uśmiechnęła się sztucznie i oparła łokcie o ławkę.
- Nie, ale... Oj, Ruby, to moje urodziny, dajże spokój. Nie będzie mi tam siedzieć jakiś pierwszoroczniak. - Wzruszył ramionami i przybrał podobną pozę do Ruby. Ruby westchnęła ciężko.
- Niech ci będzie. A kiedy? - Odgarnęła włosy z twarzy.
Syriusz popatrzył na nią wzrokiem zbitego psa. Zmarszczył brwi, jakby urażony tym pytaniem. Nawet otworzył nieco usta ze zdziwienia, a Ruby zaczęła się zastanawiać, co takiego powiedziała źle. W końcu pokręcił głową ze śmiechem i stwierdził, że musiała sobie żartować.
- Czy ty chcesz powiedzieć, że nie wiesz, kiedy mam urodziny? - Popatrzył na nią przeszywającym wzrokiem, aż poczuła się nieco winna.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam...
- Trzydziestego pierwszego października. Halloween. Noc Duchów. - Uśmiechnął się tajemniczo, a uraza zniknęła z jego oczu.
- Ach, to wyjaśnia, dlaczego z ciebie takie dziwadło - powiedziała z poważną miną.
Syriusz próbował powstrzymać wpływający na twarz uśmiech. Wydął usta, a potem przegryzł dolną wargę. W jego oczach widziała rozbawienie, choć tak bardzo próbował je ukryć.
- Nie mam pojęcia, za co tak bardzo cię lubię - pokręcił głową i w końcu poddał się.
Obdarzył ją uśmiechem za milion galeonów i wstał z miejsca. Powoli podszedł do wyjścia, a kiedy chwytał za klamkę, obejrzał się za siebie. Ruby siedziała z głową podpartą na pięści i uśmiechała się. Był z siebie dumny, z powodu postępów jakie robił z Ruby. Widział, że z dnia na dzień, ona lubiła go coraz bardziej. Chciał się nad tym głębiej zastanowić, ale z kolejnym krokiem uderzył czołem w drzwi. Chwycił za klamkę, ale zapomniał za nią pociągnąć. Jasne. Westchnął z zawstydzeniem i opuścił bibliotekę.

12 komentarzy:

  1. To było genialne :D mówiłaś, że się boisz, że rozdział będzie pusty, przez to że jest krótszy. Niepotrzebnie, bo był super, a końcówka cudowna ;) nie mogę się doczekać tej imprezy ;)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie. Rozdzial jest bardzo dobry i ciekawy, wcale nie ma po nim niedosytu. To dobra opcja: tego typu rozdziały jak najczęściej! Życzę dalszego natchnienia i nie mogę doczekać się kontynuacji! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super , nie moge sie doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak. Obóz trwa, ale kiedy wrócę do Polski (10.11) i napiszę konkurs przedmiotowy (12.11) postaram się skomentować. Naprawdę!
    Bardzo mi się podobało,
    Szaławiła.

    OdpowiedzUsuń
  5. oo rozdział! ^^ postaram sie znaleźć chwilkę na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej! Ruby i Syriusz robią postępy! ^^ Oby tak dalej ;) Nie mogę się doczekać ich pierwszego PRAWDZIWEGO pocałunku 8)

      Usuń
  6. Hej. Komentuję pierwszy raz, więc moje zdanie o Twoim pisaniu nie ogranicza się tylko do bieżącego rozdziału, a to zawsze trochę komplikuje sytuację. Cieszę się, że nadal piszesz, bo kiedy weszłam tu po raz pierwszy, odniosłam wrażenie, że to jeden z porzuconych blogów, pewnie przez przerwy pomiędzy poszczególnymi rozdziałami. Miło mi widzieć, że wciąż działasz, więc dodaję Cię do ulubionych u siebie. Nie wydaje mi się, żeby ten rozdział był mniej esencjonalny niż poprzednie mimo długości - widocznie większe znacznie ma tu akcja.
    Nie wiem jeszcze czy lubię Ruby, bo wyjątkowo niebezpiecznie balansujesz na granicy Mary Sue, ale za to uwielbiam Twojego Jamesa, który jest wyjątkowo irytujący, uroczy i zabawny jednocześnie, czyli dokładnie taki, jaki powinien być. Syriusz też zazwyczaj wypada nieźle, ale martwi mnie trochę jego obsesja na punkcie Ruby, no bo tyle rzeczy musi być na huncwockich barkach, a rzadko je tu widać.
    Ciekawa jestem Twoich kolejnych pomysłów, więc byłabym wdzięczna za informację o kolejnym rozdziale. Głosuję na krótsze, skoro mają być częściej, a mam wrażenie, że nie odbierają jakości :)
    Pozdrawiam - Huncwotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jak najbardziej nie jest porzucony, co więcej, nawet nie planuję tego robić. Jednak większość rozdziałów ma po 12 stron, a napisanie ich trochę mi zajmuje, dlatego rozdziały są/były (nie wiem, jak mi wyjdzie z tymi krótszymi) po ok. 3 miesiącach.
      Opowiadanie zaczęłam pisać rok temu, prawie dwa lata, a i przez ten czas zyskałam wiele wskazówek, a w tym między innymi, żeby nie robić ze swojej bohaterki Mary Sue i jak tego uniknąć... Dlatego wiele rzeczy usunęłabym z tego opowiadania i dlatego zaczynam poprawiać całe opowiadanie od początku - jak na razie piszę do szuflady, pewnie kiedyś opublikuję.
      Dziękuję za komentarz, no i zachęcam do częstszego komentowania c: A co do informowania o rozdziałach, to zwykle tego nie robię (istnieje coś takiego jak 'obserwowane w bloggerze'), ale zauważyłam, że Ty siedzisz w Mylogu, więc zrobię wyjątek (o ile nie zapomnę, co mi się może zdarzyć).
      Pozdrawiam, Devereaux!

      Usuń
  7. Blog wspaniały i z niecierpliwością czekam na następny rozdział, a tym czasem zapraszam do mnie:

    http://evansuszm.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ogromnego pecha do blogów o Huncwotach i Lily, a teraz trafiłam tutaj!
    Rozdziały mają satysfakcjonującą mnie długość, dlatego zabieram się do czytania. Może w oceanie infantylnych opowiadań w końcu trafiłam na coś godnego uwagi.
    Lece czytać!

    OdpowiedzUsuń
  9. 44 years old Environmental Tech Cami Blasi, hailing from Beamsville enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Lapidary. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. moje wyjasnienie

    OdpowiedzUsuń