Kilka słów od Devereaux
Wolicie krótsze i częstsze rozdziały, powiedzmy po 6 stron, czy po 12 stron (jak zawsze), ale z dłuższym oczekiwaniem? Ten rozdział ma stron 5itrochę, ale chcę sprawdzić, który pomysł jest lepszy i co o tym sądzicie. Osobiście wolę dłuższe, bo mogę w nich zmieścić więcej akcji i nie czuję, że rozdział jest pusty, ale pozwolę Wam się wypowiedzieć, więc proszę o odzew (: I zawsze możecie odwiedzić Myślodsiewnię Devereaux gdzie, jak na razie, możecie przeczytać miniaturkę z tematyką fandomu Once Upon a Time oraz miniaturkę konkursową o tematyce Harry'ego Pottera.I pamiętajcie o wyrażaniu swojego zdania, bo pozytywne czy nie - zawsze zmotywuje!
Chłopcy
nerwowo popatrzyli po sobie. Syriusz wycofał się z powrotem do
łazienki, żeby skończyć mycie zębów. Reszta Huncwotów zaczęła
mówić jednocześnie. Głównie były to jęki i odgłosy niedowierzania.
-
A-a-ani… Ani-czym?
-
Animagowie? To jakiś zespół?
Ruby
wywróciła oczami i spojrzała na nich z dezaprobatą. Podczas gdy
ona słuchała jąkających się chłopców, zerknęła na Remusa,
który siedział na swoim łóżku i nic nie mówił. Z delikatnym
uśmiechem wzruszył ramionami. Z łazienki wyszedł Syriusz, już ubrany w
piżamę - szary podkoszulek w misie i czarne spodnie dresowe.
-
Myślałam, że po Huncwotach mogę się spodziewać lepszych kłamstw – powiedziała zawiedziona.
James
wstał z brzegu materaca, na którym siedział i wpatrywał się w
nią ze zmrużonymi oczami. W końcu przetarł dłońmi twarz i
zmarszczył czoło. Skrzyżował ramiona na piersi i stanął tak,
aby mógł widzieć Syriusza, Remusa, a także Ruby.
-
Który jej powiedział? – zapytał groźnym tonem.
Nie wydawał się
zły, ale nie był też szczęśliwy z tego powodu. Zupełnie tak,
jakby się tego spodziewał. Przez
chwilę w pokoju panowała cisza. Syriusz zwilżył wargi,
odchrząknął i zacisnął wargi. Nerwowo podrapał się prawą ręką
po karku, aż w końcu uniósł ją na wysokość swojej głowy, tak jak zgłasza się do odpowiedzi.
-
To mogłem być ja…
-
Właściwie, to sama się domyśliłam – odezwała się cicho Ruby.
-
Ty?! Ja Lily nawet nie pisnąłem słówka, a znamy się znacznie
dłużej niż wy! Zresztą Evans jest mądrzejsza,
więc skoro ona sama tego nie zgadła, to jakoś nie chce mi się
wierzyć, że Ruby ot tak na to wpadła. Bez obrazy. – Syriusz chciał
odpowiedzieć coś zgryźliwego. W jego myślach ułożyły się już trzy takie uwagi, ale powstrzymał się od mówienia ich na głos.
Zamiast niego, odezwała się Ruby, która trafnie odgadła to, o
czym myślał Black.
-
Pewnie dlatego, że nie bardzo jej to interesuje. – James
spiorunował ją wzrokiem. – A Syriusz…
-
A ja mogłem dać Ruby wskazówkę… - przerwał jej i spojrzał na
nią przepraszająco. Nie wiedział, co Cahan miała zamiar
powiedzieć, ale nie chciał zostać bardziej wkopanym. – Jedno
słowo, jeśliby być konkretnym.
-
Wskazówkę? – mruknął Potter zza zaciśniętych zębów. Spojrzał na pozostałych
obecnych. – Czy was to nie rusza? Jeden z najbardziej strzeżonych
przez nas sekretów właśnie wyszedł na jaw, przez jedno słowo! –
Poparzył na Remusa i Petera.
-
Z doświadczenia wiem, że Ruby można ufać. Jestem pewien, że nie
wejdzie do Wielkiej Sali i nie zacznie każdemu rozpowiadać, że
jesteście animagami – do rozmowy włączył się Lupin.
-
Wasz sekret jest ze mną bezpieczny – zapewniła ich Gryfonka.
James westchnął ciężko i dał za wygraną. Usiadł powoli na
swoje łóżko, a z pozycji siedzącej przeszedł w leżącą, tak że
stopami dotykał ziemi.
- Więc… - zaczęła nieśmiało. –
Nauczycie mnie? – zapytała podekscytowana.
-
Nie! – niemal od razu odpowiedział Syriusz. Ruby spojrzała na
niego urażona.
-
Dlaczego?
-
Bo to niebezpieczne.
-
Wy daliście radę.
-
Co nie znaczy, że ty dasz. – Chwycił ją za ramiona i patrzył
prosto w jej zielone oczy, jakby chciał wyryć jej te słowa w
czaszce. - Sami mamy z tym jeszcze problemy, a uczenie kogoś czegoś,
czego sami do końca nie umiemy, nie jest dobrym wyborem.
-
Myślisz, że nie potrafię tego zrobić? – Wyprostowała się.
- Nie, ale nie chcę, żebyś wylądowała w Mungu. – W jego oczach
Ruby zauważyła szczere zmartwienie.
Nie
spodobała się jej ich odpowiedź. Już wyobrażała sobie, jakim
zwierzęciem zostałaby i co by robiła. Ułożyła sobie w głowie
całą listę nowych możliwości. Numerem pierwszym na niej była
obecność przy Remusie podczas pełni. Dlatego razem z odmową
Huncwotów, uleciała z niej ekscytacja i pojawił się zawód.
-
A opowiecie mi, jak to jest, kiedy jest pełnia? – Uśmiechnęła
się zachęcająco. – To znaczy… To naprawdę działa? Remus
wtedy was nie krzywdzi?
-
O tym też jej powiedziałeś?! – jęknął James. – I co
jeszcze? Może o Mapie też wie?
-
O Mapie? Jakiej mapie? Chcę wiedzieć o mapie! – Rozejrzała się
po ich twarzach z nadzieją, że któryś w końcu jej powie. Tak się
nie stało.
-
Ruby, późno już. – Syriusz chwycił ją za dłoń i obrócił w stronę drzwi, jak w tańcu. –
Jak cię zobaczy prefekt na naszym korytarzu, dostaniesz szlaban.
Możemy pogadać jutro.
-
Próbujesz mnie wygonić? – Zmarszczyła brwi. Syriusz zastanawiał
się, jakich słów użyć, przez co układał usta w różne
kształty, aż nie powiedział nic. Pokiwał tylko głową. Otworzył
przed nią drzwi.
Ruby
kątem oka zdążyła jeszcze zobaczyć Jamesa, stojącego ze
złożonymi na piersi ramionami. Wyglądał groźnie.
-
Czy oni cię za to zabiją ? – zapytała szeptem za progiem.
-
Być może. – Wzruszył ramionami, jednak zaraz potem uśmiechnął
się. – Buziak na dobranoc? – Uniósł brwi oczekująco. Ruby
spojrzała na niego spod byka.
-
Nie.
-
Może to ostatni raz kiedy mnie widzisz. To znaczy… - Podrapał
się po głowie. – Nie dowiedzieliby się o tym wszystkim, gdyby
nie t—
Ruby
wywróciła oczami i nie dała mu skończyć zdania. Kciukiem i
palcem wskazującym chwyciła go za brodę i odwróciła jego głowę
w bok, aby mieć pewność, że Black niczego nie spróbuje. Potem
stanęła na palcach u stóp i pocałowała go delikatnie w policzek.
Zaskoczony chłopak spłonął rumieńcem i uśmiechnął się
jeszcze szerzej.
Ruby zdziwiła się. Nie wiedziała, że Syriusz
Black potrafił się rumienić. Życzył jej dobrej nocy, ale nie
usłyszał odpowiedzi. Wrócił do sypialni.
Ruby
ruszyła w stronę swojego dormitorium. Zastanowiła się, co
Huncwoci mogą zrobić Blackowi za „zdradzenie” ich sekretu
osobie trzeciej. Nie spodziewała się ogromnej kary, ponieważ
Syriusz był ich przyjacielem. Nie zrobiliby czegoś złego
przyjacielowi, prawda?
Zeszła
po schodach i zaczęła wchodzić po następnych, tym razem
prowadzących do dormitorium dziewczyn. Chwila, czy ona martwiła się
o Syriusza? Potrząsnęła głową. Bynajmniej. Czuła się winna
temu, że mają powód, aby ukarać Łapę. Może powinna najpierw
porozmawiać o tym z nim lub z Remusem, zamiast ze wszystkimi. Tak,
to było głupie, skarciła samą siebie. Ale ogarnęło ją
podniecenie i ekscytacja swoim odkryciem. Czuła, że musiała
natychmiast podzielić się nim z Huncwotami i tak zrobiła. A teraz
czuła się winna. Dlatego pocałowała Syriusza w policzek. Bo
chciała wynagrodzić mu swoje postępowanie. Ale też przez to, bała się, co mogłaby powiedzieć Dorcas. Nie chciała nikomu zabierać chłopaka, ani go podrywać. To nie był podryw, ale jednak osoby trzecie mogłyby to za takowe uznać.
Westchnęła ciężko przed
drzwiami do swojej sypialni. Chwyciła za klamkę i weszła do
pokoju. Zastała tam wszystkie swoje współlokatorki. Przywitała
się z nimi, ale odpowiedź usłyszała tylko od Anastazji. Jednak
mogła przysiąc, że słyszała też cichy pomruk od Lily.
Syriusz
siedział na krześle przy jedynym biurku w pokoju. Naprzeciw niego
stali James, Peter i Remus. James wydawał się najbardziej
zdeterminowanym, aby podjąć właściwe działania odnośnie
Syriusza.
-
A ty co się szczerzysz, Łapciu? – zapytał James. – Musimy cię
ukarać, a ty się cieszysz?
-
Pocałowała mnie w policzek – przyznał z uśmiechem. – Progres,
chłopcy. Progres.
-
Wróćmy do tematu, dobra? Pamiętacie, kiedy przyrzekliśmy sobie,
że nikt nikomu pod żadnym warunkiem nie powie naszego sekretu?
Przyrzekliśmy na najważniejsze dla nas rzeczy. Pamiętacie? –
James rozejrzał się po kolegach. – Więc co się stało? Byliśmy
w tylu kłopotach przez animagię, ale nikomu nie powiedzieliśmy
prawdziwego powodu tych kłopotów. A teraz mówi się to
dziewczynie, żeby zaszpanować?
-
Nie powiedziałem jej, Rogaczu. Zapytała tylko z ciekawości,
dlaczego byliśmy podrapani. Na co ja odpowiedziałem „Lunio”. To
wszystko. To jedno słowo. Nie powiedziałem jej nic więcej,
przysięgam. Nie powiedziałem, że byliśmy z nim w lesie podczas
pełni ani nic z tych rzeczy.
-
Ruby jest bystra, a przy tym wie o mojej… przypadłości –
odezwał się Remus. – To jej to ułatwiło. Wystarczy poskładać
kawałki informacji i już.
-
Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ze słów Lunio,
lykantropia, i podrapania wyszła jej animagia,
-
Nieważne, jak do tego doszła. Ważne, że doszła i nic więcej nie
możemy na to zrobić – do rozmowy dołączył Peter.
-
Eliksir zapomnienia – wypalił James.
-
Nie! – zaprzeczył Syriusz. – Przecież ona nic nie zrobi z tą
informacją! James, otrząśnij się. Wiem, że nawaliłem, nawet
jeśli to tylko jedno głupie słowo. Przysiągłem, że nigdy nikomu
nie powiem i złamałem przysięgę. Trzeba ukarać mnie, a nie Ruby.
Trójka
Huncwotów odwróciła się od Blacka i zaczęli szeptać. Syriusz
omal nie parsknął śmiechem. Po kilku minutach narady, James
spojrzał na przyjaciela z dezaprobatą, ale później uśmiechnął
się delikatnie.
-
Ty idioto. – Westchnął. – Masz szczęście, że cię kocham.
Zgodnie ustaliliśmy, że na razie jako pouczenie, „zabierzemy”
ci coś, o co dbasz najbardziej.
Syriusz
przełknął głośno ślinę zdezorientowany.
Ruby
na śniadaniu nie natknęła się na Huncwotów. Na pierwsze lekcje
nie uczęszczała z żadnym z nich, a na przerwie przed Obroną Przed
Czarną Magią nawet nie usłyszała o nich słowa. Aż się
zmartwiła. Tak bardzo przyzwyczaiła się do ich towarzystwa, że
czuła się dziwnie, nie słysząc krzyczącego w tle Jamesa.
Zapytała nawet Heliotropy, czy słyszała coś o Huncwotach, ale i
ona przyznała, że hogwarckie plotkary siedzą nadzwyczajnie cicho.
-
A stało się coś? – zapytała zielonowłosa.
-
Właśnie tego próbuję się dowiedzieć. Wczoraj dowiedziałam się
o… ich sekrecie i chłopcy wściekli się na Syriusza, bo pomógł
mi się domyślić prawdy.
-
Czy ty się boisz, że coś mu zrobili? – zaśmiała się cicho.
-
Nie, bo wiem, że są przyjaciółmi i raczej nic by mu nie zrobili,
ale… Czy ty ich w ogóle widziałaś dzisiaj? Ich jest zawsze
wszędzie pełno, a teraz nagle zniknęli. Albo coś knują, albo coś
jest nie tak.
Chwilę
przed dzwonkiem, Ruby razem z Heliotropą skierowała się na OPCM.
Weszły do prawie pustej klasy. Tylko kilkoro uczniów siedziało już
na swoich miejscach. Dziewczyny zajęły miejsce w ławce w środkowym
rzędzie, tuż pod szkieletem niewielkiego smoka, który zawieszony
był pod sufitem.
-
Zabiłem go mieczem, ukradłem clownowi jacht i uciekłem! A co niby
miałem zrobić? – rozległo się po sali.
-
Clownowi? Dlaczego clownowi?
-
Nie wiem. Może dlatego, że ich nienawidzę.
Ruby
odetchnęła z ulgą, kiedy skupiła się na głosach, a nie na
treści rozmowy i je rozpoznała. Przestała wpatrywać się w
szkielet nad sobą i wyprostowała się nieco zbyt gwałtownie. Heli
parsknęła śmiechem na jej reakcję.
-
A mi się śniło, że miałem piknik z Lily na Marsie. – Uśmiechnął
się marzycielsko James. Huncwoci zbliżali się do ławki, w której
siedziały Ruby i Heli.
-
Mogę? – Usłyszała głos bliżej siebie. Spojrzała na prawą
stronę, gdzie siedziała Puchonka, a obok niej stał… Przez chwilę
zastanowiła się kto to był, ale sekundę później zauważyła, że
to Syriusz. Heliotropa zaśmiała się.
-
Co ci się stało w głowę? – zapytała. Syriusz wywrócił oczami
i oblizał wargi. Uniosła brwi, wyczekując na odpowiedź na swoje
pytanie.
-
Dziwne, że pyta mnie o to zielonowłosa dziewczyna. Oszczędź
sobie, Modliszko. To zamienisz się miejscem czy nie?
Heli
pokręciła głową z niedowierzaniem i zabrała swoją torbę.
Usiadła w ławce z tyłu z Jamesem. Syriusz zadowolony z siebie
popatrzył na Ruby. Chciał się przywitać, ale wtedy zobaczył, że
dziewczyna zakrywa sobie usta dłońmi i powstrzymuje się od
śmiechu. W jej zielonych oczach zalśniły łzy.
-
Nawet ty? – jęknął Black.
-
Mogę dotknąć? – zapytała, kiedy ochłonęła. - Bo nie wierzę,
że to się stało.
-
Nie możesz. Przez dwadzieścia minut próbowałem sprawić, żeby to
jakoś wyglądało.
-
Naprawdę? To jest ta kara? Ja już myślałam, że coś ci zrobili!
– przyznała ze śmiechem. Syriusz po chwili uśmiechnął się
szeroko i spojrzał jej prosto w oczy.
-
Martwiłaś się? – Poruszył brwiami.
Tak,
przyznała w duchu. Martwiła się, a oni wymyślili coś tak
banalnego. Zaśmiała się pod nosem. Syriusz wyglądał komicznie w
krótkich włosach.
Huncwoci
wciąż nabijali się z fryzury Blacka. Nie zatrzymali dla siebie
nawet jednego żartu, który przyszedł im do głowy. Syriusz nie
wiedział, czy wyglądał aż tak źle, czy jego koledzy byli po
prostu złośliwi. To znaczy, byli złośliwi, ale nie wiedział czy
jednocześnie także źle wyglądał. Wiedział za to jedno: James
Potter nie powinien być fryzjerem, nawet jeśli byłby to ostatni
zawód na świecie, a on nie miałby za co kupić chleb. Syriusz wyrównywał sam sobie nierówne kosmyki
włosów wystające nad jego głowę. Nie ścięli go na łyso,
Merlinie broń. Aż tak okrutni nie byli. Zostawili mu niecałe pięć
centymetrów długości. Syriusz postanowił, że najbliższy wypad
do Hogsmeade przeznaczy na fryzjera.
-
Tyle mnie kosztuje twoja wiedza – powiedział do Ruby, kiedy
siedzieli w Wielkiej Sali na lunchu.
-
Daj spokój, w końcu wyglądasz jak człowiek. – Wzruszyła
ramionami.
-
Co prawda jak taki, który oberwał jakimś nieprzychylnym zaklęciem
i uciekł właśnie z Munga, ale jednak jak człowiek – zaśmiał
się Remus. Ruby zagryzła dolną wargę, powstrzymując uśmiech,
ale w końcu uległa i przybiła piątkę z Lupinem. – Odrosną,
Łapciu. Spokojnie – powiedział i zjadł na raz dwie kostki
czekolady.
-
Hm, a mnie zastanawia, dlaczego Lily się do mnie nie odzywa. Jakieś
pomysły? – James siedział przy stole tyłem. Łokciami opierał
się o stół, a nogi trzymał w przejściu między ławami domów.
-
Może nie podobał jej się piknik na Marsie – podrzucił Peter, na
co reszta zawtórowała śmiechem. James spiorunował go wzrokiem,
ale zaraz potem sam się cicho zaśmiał z żartu.
-
I chciałbym wiedzieć, czemu znów się prowadza ze Smarkeusem – w
jego głosie nagle rozbrzmiała panika.
Spojrzeniem
śledził Lily, która dopiero weszła do Wielkiej Sali, a za nią
niczym cień dreptał Severus. Kiedy zajęli miejsce odległe od
Huncwotów, jednak przy stole Gryfonów, James wstał i ruszył w ich stronę. Usłyszał tylko
słowa Remusa: „Z tego nie wyjdzie nic dobrego”. Ruda i Snape
siedzieli niemal przy samym wejściu. James pospiesznie potargał
swoje włosy, poprawił na nosie kwadratowe okulary i włożył ręce
do kieszeni, tak że wystawały tylko kciuki. Muszę rozegrać to
spokojnie, powtarzał sobie w duchu. Żadnych kłótni.
-
Witaj, Evans. – Uśmiechnął się do niej czarująco, kiedy stanął
obok. – Snape. – Obdarzył go niechętnym spojrzeniem.
-
Potter – odpowiedział chłodno.
-
Potrzebujesz czegoś, James? – zapytała Lily. Odgarnęła kosmyk
rudych włosów za ucho, aż serce Jamesa przystanęło na chwilę.
Uwielbiał, kiedy tak robiła. James dosiadł się do nich.
-
Miło cię widzieć, James. Wzajemnie, Lily. Co u ciebie? Ach,
u mnie nic nowego, a u ciebie, James? – prowadził ze sobą
monolog, imitując na przemian głos Evans.
-
Miło cię widzieć, James – Lily uśmiechnęła się sztucznie. -
Potrzebujesz czegoś? – James westchnął zrezygnowany.
-
Chciałem pogadać. To wszystko. Nie odzywasz się do mnie już od
kilku dni. Co się stało?
-
Wiesz, co się stało.
-
Lily, na Merlina. Chodzi ci o Pringle’a? Przecież to było sto lat
temu, a i zdarzało nam się robić gorsze rzeczy i wszystko było w
porządku. Co się zmieniło?
Lily
popatrzyła ukradkiem na Snape’a, który zajadał się kanapką i
udawał, że czytał gazetę, kiedy tak naprawdę przysłuchiwał się
rozmowie. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale zaraz potem
zrezygnowała z tego pomysłu. Spojrzała z powrotem na wyczekującego
odpowiedzi Jamesa. Niemal widział, jak w głowie obracają jej się
trybiki i ostrożnie dobiera słowa.
-
Ty się zmieniłeś, Potter – wyszeptała. Najwyraźniej nie
chciała, żeby Snape coś usłyszał. – Najpierw myślałam, że
na lepsze, ale potem przekonałam się, że jednak nie.
-
Przepraszam. To chcesz usłyszeć? Ja… Tęsknię za tobą, Evans –
uśmiechnął się i opuszkiem palca wskazującego musnął
delikatnie czubek jej nosa. Zdziwiona odsunęła nieco głowę, ale i
zarumieniła się. Westchnęła.
-
Ostatnia szansa, Potter – powiedziała poważnym tonem. James
uśmiechnął się jeszcze szerzej i energicznie wstał od stołu. –
Ostatnia – zaznaczyła. Potter zadowolony z siebie puścił
jej perskie oko i odszedł na swoje poprzednie miejsce.
Lily
położyła swoje zimne dłonie na policzkach, aby je schłodzić.
Czuła pieczenie i była pewna, że zaczerwieniła się albo miała
niepokojąco wysoką gorączkę. Niby James działał jej na nerwy, ale jednocześnie potrafił ją oczarować. Obok siebie usłyszała drwiący
śmiech. Spojrzała pytająco na Severusa. Kręcił głową z
dezaprobatą.
-
Nie wierzę, że ty ciągle dajesz mu kolejną szansę… - Snape
mówiąc to, nie patrzył się na nią, lecz dalej udawał, że czyta
gazetę.
Jego
brwi były zmarszczone, a usta zaciśnięte. Nos zmarszczył lekko.
Lily znała go już kilka lat i wiedziała, że taką minę robił,
kiedy był naprawdę zły. Zdała sobie sprawę z tego, że
przypatrywała mu się zbyt długo, próbując rozszyfrować jego
uczucia, więc speszona wbiła wzrok w stół. Dłonie złożyła i
włożyła między uda. Zastanawiała się, co odpowiedzieć
Severusowi.
-
Wiem, że nie masz z Jamesem dobrych relacji...
-
Och, Lily, przestań. - Gwałtownie przygwoździł ręką gazetę do
stołu, w wyniku czego strony pogięły się. Blisko siedzący uczniowie popatrzyli na niego z niepokojem. Severus spojrzał na nią. -
Nasze relacje są takie, że albo mijamy się na korytarzu bez słowa, albo mijamy się na korytarzu, a chwilę później wiszę na drzewie.
Potter nie zmieni się. Nieważne, jak bardzo byś tego chciała.
Ludzie się nie zmieniają.
Lily
popatrzyła na niego, jakby wbił jej nóż w serce, a potem przekręcił go. Jej spojrzenie w
ciągu sekundy zmieniło się z obrażonego w lodowate. Ruda powoli
zbierała swoje rzeczy.
-
Czyli dla ciebie wciąż jestem brudną szlamą. Już rozumiem,
Severusie. Dziękuję, że mi w tym pomogłeś - powiedziała i wstała
z miejsca.
-
Lil, nie o to mi... - Snape nie zdążył dokończyć zdania,
a Lily już była w drodze do drzwi Sali Wejściowej. Miał
ochotę w coś uderzyć, ale jak zwykle udawał, że nic się nie
stało. Wyraz jego twarzy nie zmienił się, choć serce go bolało.
Wszystko w porządku, powtarzał sobie. Wszystko w
porządku.
Wieczorem
Ruby przebywała w bibliotece. Musiała odrobić zadanie domowe z
transmutacji, za które zabierała się poprzedniego dnia. Zwykle, nawet za dnia, w
bibliotece nie było dużo ludzi, a wieczorem zostawali już tylko
nieliczni. Ruby rozejrzała się i zauważyła zaledwie trzy osoby
poza nią samą, wliczając w to bibliotekarkę. Uwielbiała
samotność i zapach starych książek. Chciała się tym delektować
tak długo, jak to tylko możliwe. Odetchnęła powoli i kontynuowała
pisanie pracy domowej. Już prawie kończyła.
-
Och, tutaj jesteś. Wszędzie cię szukałem. - Usłyszała.
Powstrzymała się od jęku niezadowolenia i uniosła wzrok na
Syriusza. Już zajął miejsce na krześle naprzeciw niej.
-
Co jest takie ważne, że nie może czekać i co zmusiło Syriusza
Blacka do przyjścia do biblioteki? - zapytała i odłożyła pióro.
-
Jak to co? Ty. - Uśmiechnął się szeroko, a w jego ciemnych oczach
pojawiła się iskierka radości.
Ruby
wciąż nie mogła się przyzwyczaić do jego nowej fryzury, ale w
duchu twierdziła, że wyglądał całkiem przystojnie. Szczególnie w ciepłym oświetleniu świec. Oczywiście,
nigdy nie powiedziałaby tego na głos. Uniosła brew z
powątpiewaniem.
-
Właśnie wpadliśmy z chłopakami na świetny pomysł - powiedział.
-
Na gargulce, wasze pomysły nigdy nie są świetne.
-
Ten jest. Chciałbym, żebyś była pierwszą osobą, którą
zaproszę na swoje urodziny. No może poza tamtymi debilami. - Wciąż
się uśmiechał. Wydawał się być podekscytowany.
-
A gdzie?
-
W pokoju wspólnym. - Ruby parsknęła śmiechem.
-
To teraz trzeba mieć zaproszenie, żeby wejść do pokoju wspólnego?
Jestem zaszczycona - uśmiechnęła się sztucznie i oparła łokcie
o ławkę.
-
Nie, ale... Oj, Ruby, to moje urodziny, dajże spokój. Nie będzie
mi tam siedzieć jakiś pierwszoroczniak. - Wzruszył ramionami i
przybrał podobną pozę do Ruby. Ruby westchnęła ciężko.
-
Niech ci będzie. A kiedy? - Odgarnęła włosy z twarzy.
Syriusz
popatrzył na nią wzrokiem zbitego psa. Zmarszczył brwi, jakby
urażony tym pytaniem. Nawet otworzył nieco usta ze zdziwienia, a
Ruby zaczęła się zastanawiać, co takiego powiedziała źle. W
końcu pokręcił głową ze śmiechem i stwierdził, że musiała
sobie żartować.
-
Czy ty chcesz powiedzieć, że nie wiesz, kiedy mam urodziny? - Popatrzył na nią przeszywającym wzrokiem, aż poczuła się nieco
winna.
-
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam...
-
Trzydziestego pierwszego października. Halloween. Noc Duchów. - Uśmiechnął
się tajemniczo, a uraza zniknęła z jego oczu.
-
Ach, to wyjaśnia, dlaczego z ciebie takie dziwadło - powiedziała z
poważną miną.
Syriusz
próbował powstrzymać wpływający na twarz uśmiech. Wydął usta,
a potem przegryzł dolną wargę. W jego oczach widziała
rozbawienie, choć tak bardzo próbował je ukryć.
-
Nie mam pojęcia, za co tak bardzo cię lubię - pokręcił głową i
w końcu poddał się.
Obdarzył
ją uśmiechem za milion galeonów i wstał z miejsca. Powoli
podszedł do wyjścia, a kiedy chwytał za klamkę, obejrzał się za
siebie. Ruby siedziała z głową podpartą na pięści i uśmiechała
się. Był z siebie dumny, z powodu postępów jakie robił z Ruby.
Widział, że z dnia na dzień, ona lubiła go coraz bardziej. Chciał
się nad tym głębiej zastanowić, ale z kolejnym krokiem uderzył
czołem w drzwi. Chwycił za klamkę, ale zapomniał za nią
pociągnąć. Jasne. Westchnął z zawstydzeniem i opuścił
bibliotekę.
To było genialne :D mówiłaś, że się boisz, że rozdział będzie pusty, przez to że jest krótszy. Niepotrzebnie, bo był super, a końcówka cudowna ;) nie mogę się doczekać tej imprezy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Świetnie. Rozdzial jest bardzo dobry i ciekawy, wcale nie ma po nim niedosytu. To dobra opcja: tego typu rozdziały jak najczęściej! Życzę dalszego natchnienia i nie mogę doczekać się kontynuacji! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńsuper , nie moge sie doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńTak. Obóz trwa, ale kiedy wrócę do Polski (10.11) i napiszę konkurs przedmiotowy (12.11) postaram się skomentować. Naprawdę!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało,
Szaławiła.
oo rozdział! ^^ postaram sie znaleźć chwilkę na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńJeeej! Ruby i Syriusz robią postępy! ^^ Oby tak dalej ;) Nie mogę się doczekać ich pierwszego PRAWDZIWEGO pocałunku 8)
UsuńHej. Komentuję pierwszy raz, więc moje zdanie o Twoim pisaniu nie ogranicza się tylko do bieżącego rozdziału, a to zawsze trochę komplikuje sytuację. Cieszę się, że nadal piszesz, bo kiedy weszłam tu po raz pierwszy, odniosłam wrażenie, że to jeden z porzuconych blogów, pewnie przez przerwy pomiędzy poszczególnymi rozdziałami. Miło mi widzieć, że wciąż działasz, więc dodaję Cię do ulubionych u siebie. Nie wydaje mi się, żeby ten rozdział był mniej esencjonalny niż poprzednie mimo długości - widocznie większe znacznie ma tu akcja.
OdpowiedzUsuńNie wiem jeszcze czy lubię Ruby, bo wyjątkowo niebezpiecznie balansujesz na granicy Mary Sue, ale za to uwielbiam Twojego Jamesa, który jest wyjątkowo irytujący, uroczy i zabawny jednocześnie, czyli dokładnie taki, jaki powinien być. Syriusz też zazwyczaj wypada nieźle, ale martwi mnie trochę jego obsesja na punkcie Ruby, no bo tyle rzeczy musi być na huncwockich barkach, a rzadko je tu widać.
Ciekawa jestem Twoich kolejnych pomysłów, więc byłabym wdzięczna za informację o kolejnym rozdziale. Głosuję na krótsze, skoro mają być częściej, a mam wrażenie, że nie odbierają jakości :)
Pozdrawiam - Huncwotka
Blog jak najbardziej nie jest porzucony, co więcej, nawet nie planuję tego robić. Jednak większość rozdziałów ma po 12 stron, a napisanie ich trochę mi zajmuje, dlatego rozdziały są/były (nie wiem, jak mi wyjdzie z tymi krótszymi) po ok. 3 miesiącach.
UsuńOpowiadanie zaczęłam pisać rok temu, prawie dwa lata, a i przez ten czas zyskałam wiele wskazówek, a w tym między innymi, żeby nie robić ze swojej bohaterki Mary Sue i jak tego uniknąć... Dlatego wiele rzeczy usunęłabym z tego opowiadania i dlatego zaczynam poprawiać całe opowiadanie od początku - jak na razie piszę do szuflady, pewnie kiedyś opublikuję.
Dziękuję za komentarz, no i zachęcam do częstszego komentowania c: A co do informowania o rozdziałach, to zwykle tego nie robię (istnieje coś takiego jak 'obserwowane w bloggerze'), ale zauważyłam, że Ty siedzisz w Mylogu, więc zrobię wyjątek (o ile nie zapomnę, co mi się może zdarzyć).
Pozdrawiam, Devereaux!
Blog wspaniały i z niecierpliwością czekam na następny rozdział, a tym czasem zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://evansuszm.blogspot.com/?m=1
Mam ogromnego pecha do blogów o Huncwotach i Lily, a teraz trafiłam tutaj!
OdpowiedzUsuńRozdziały mają satysfakcjonującą mnie długość, dlatego zabieram się do czytania. Może w oceanie infantylnych opowiadań w końcu trafiłam na coś godnego uwagi.
Lece czytać!
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz c:
Usuń44 years old Environmental Tech Cami Blasi, hailing from Beamsville enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Lapidary. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. moje wyjasnienie
OdpowiedzUsuń