23.02.2016

Rozdział 19 - Nowy nauczyciel OPCM

Kilka słów od Devereaux
Wstawiam rozdział po dwóch tygodniach, bo trochę boję się tych gróźb w komentarzach. Dziękuję za każde odjaniepawlanie pod poprzednim rozdziałem, za każdym razem bardzo mnie to cieszyło :D Rozdział napisałam prawie od razu po opublikowaniu poprzedniego, więc Wasze prośby odnośnie tego, co chcecie w rozdziale, będą wcielone dopiero w następnym, przynajmniej takie mam plany. Dziękuję za Wasze komentarze i błagam, wyrażajcie swoją opinię! 
I moglibyście chcieć odwiedzić zakładkę CZARODZIEJE, tak tylko mówię... Zapraszam do czytania!


Lily wbiegła po schodach prowadzących do dormitorium najszybciej, jak potrafiła. Była w pokoju wspólnym, kiedy się dowiedziała. Musiała szybko obudzić Ruby. Otworzyła drzwi tak zamaszyście, że Mary się obudziła i mruknęła coś pod nosem, ale Lily jej nie zrozumiała, więc ją zignorowała. Nieco zdyszana podeszła do łóżka Ruby i potrząsnęła jej ramieniem.
- Hej, Ruby… Ruby, obudź się. – Gryfonka powoli otworzyła oczy.
- Hm? – mruknęła zaspana, przecierając oczy.
- Musisz zejść do pokoju wspólnego, szybko.
- Co? Dlaczego? – Pospieszana Ruby usiadła na krawędzi materaca. Chwyciła czerwoną bluzę z kapturem, która wisiała na ramie łóżka i założyła ją na t-shirt, w którym spała. Jej włosy były w całkowitej rozsypce, a Lily nadal nie wytłumaczyła Ruby, o co chodziło. Jedyne co robiła, to pospieszała ją, więc Ruby uznała to za zbyt pilne, żeby przebierać spodnie od piżamy na jeansy.
Lily ciągnęła ją po schodach, podobnie jak poprzedniego dnia Syriusz i również nie za bardzo chciała się tłumaczyć. Dopiero kiedy kazała Ruby usiąść na kanapie naprzeciw kominka, powiedziała:
- To twoja mama. Chce z tobą porozmawiać. – Wskazała palcem kominek.
Ruby przez chwilę nie rozumiała, ale po chwili zauważyła, że w kominku nie płonął ogień, ledwie żarzyło się drewno. Żar ułożył się w taki sposób, że zarysował rysy twarzy mamy Ruby. Pierwsze co pomyślała Gryfonka to: ojcu stało się coś poważnego, że musi powiedzieć mi to „twarzą w twarz”. Zależało mamie na szybkim kontakcie, w innym wypadku mogła napisać list…
- Ruby, jesteś tam? – usłyszała głos matki, który wyrwał ją z zamyślenia.
- Tak, tak, jestem. – Nachyliła się bardziej w stronę kominka. – Co się stało? Dostaliście mój list?
- Tak, właśnie jakąś godzinę temu przyleciała sowa. – Twarz w żarze uśmiechnęła się.
- Jak się czuje tata? Czemu nic mi nie powiedzieliście?
- To nic poważnego, kochanie. Nie chcieliśmy ci zaprzątać tym głowy. Masz tyle nauki, musisz się na niej skupić. – Ruby chciała się wtrącić. Powiedzieć, że naukę stawiała niżej niż swoją rodzinę, ale jej mama nie przestawała mówić. - Tata już doszedł do siebie, dziś go wypisują z Munga. Widzisz, nie masz czym się martwić.
Ruby poczuła, jakby z jej serca spadł kamień, ważący tonę. Wszyscy dookoła powtarzali jej, że pewnie jej ojciec ma się dobrze, ale dopiero kiedy usłyszała to od źródła zmartwień… Czuła się sto razy lepiej.
- A jak ty się trzymasz, mamo?
- Dobrze, dziękuję, że pytasz. Też prawie zwariowałam, kiedy się dowiedziałam o tym całym ataku, ale tak się cieszę, że… Że nic się nie stało. Jestem teraz w domu, muszę zawieźć tacie świeże ubrania. Tak pusto w tym domu bez was. Oczywiście przyjedziesz do domu na święta, prawda?
- Tak, jasne. – Ruby uśmiechnęła się. Już sama nie mogła się doczekać, aż zobaczy się znów z rodzicami.
- Może nawet zaprosisz Heliotropę i tego miłego chłopca… Syriusza? – zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie jego imię. Ruby była tak zaskoczona, że nie zauważyła nawet, że Syriusz ciągle siedział obok niej. To przez ten pośpiech w ogóle nie zwróciła uwagi na otoczenie. Kilku Gryfonów już krzątało się po pokoju wspólnym. 
- Bardzo chętnie, pani Cahan. – Obdarzył ją tym uśmiechem za milion galeonów i choć jej mama widziała jego twarz w żarze i tak pewnie wyglądał olśniewająco. Ruby spojrzała na niego pytająco. – Zanim przyszłaś, rozmawiałem z twoją mamą przez kilka minut – wyjaśnił, jakby było to normalne i oczywiste.
- Mamo, chyba muszę kończyć. Pozdrów tatę i piszcie do mnie w razie czego, dobrze?
- Dobrze, dyniuszku. Papa! – Pani Cahan pomachała im i jej twarz zniknęła w ogniu.
Syriusz spojrzał na Ruby rozbawiony, a ona na niego pytająco. Jej pofalowane i poplątane włosy opadały na czerwoną bluzę. Znów były brązowe, co bardzo go cieszyło. Nie lubił, kiedy jego przyjaciele byli smutni, szczególnie Ruby. Nie miała na twarzy żadnego makijażu, co było do zrozumienia, w końcu wstała z łóżka zaledwie kilka minut temu. Na jej twarzy mimowolnie pałętał się uśmiech przez wieści, które dostarczyła jej mama. Taki błogi i naturalny wygląd przypadł Syriuszowi do gustu.
- Wyglądasz bardzo słodko… dyniuszku. – Roześmiał się głośno. Ruby uderzyła go w ramię, ale on nie przestawał.
- Chcesz mi powiedzieć, dlaczego rozmawiałeś beze mnie z moją mamą? – Ruby zmarszczyła brwi, czekając na odpowiedź.
- Hm, byłem w trakcie spisywania zadania od Remusa, a muszę to robić tutaj, odkąd James się pindrzy przy lustrze, i nagle słyszę jakiś głos. Nachyliłem się i zapytała, czy znam Ruby Cahan, no to powiedziałem jej, że bardzo dobrze i że w sumie może już na ciebie mówić Ruby Black--
Syriusz znów zarobił uderzenie w ramię, tym razem jednak Ruby włożyła w to więcej siły.
- Auć, żartuję! Powiedziałem, że się przyjaźnimy, to tyle! Przestań mnie bić, dyniuszku! – Skulił się na kanapie roześmiany. – Potem przechodziła Lily, więc powiedziałem, żeby cię zawołała… Narobisz mi siniaków!
Ruby wywróciła oczami i stwierdziła, że dalsza przemoc nie miała sensu. Choć z pewnością dawało jej to wiele satysfakcji. Wstała z miejsca i ruszyła w stronę swojej sypialni. Wypadałoby się ubrać w mundurek szkolny i pójść na śniadanie, które trwało już od pół godziny.
Weszła do pokoju i zobaczyła, że pozostałe dziewczyny także już wstały i ubierały się. Jedynie Lily nie było w sypialni i Ruby była pewna, że w pokoju wspólnym też jej nie było. Była ciekawa, jak poszła jej rozmowa z Jamesem. Gdy wczoraj wieczorem Ruby wróciła do pokoju, Lily wychodziła do łazienki prefektów, a kiedy Lily wróciła, Ruby już spała. Nie miały okazji porozmawiać. I teraz też gdzieś zniknęła.
Ruby ubrała białą koszulę i włożyła ją w czarną spódniczkę. Pod szyją zawiązała czerwono-złoty krawat w paski. Przeczesała grzebieniem pofalowane włosy i zrobiła delikatny makijaż. Zanim wyszła, zarzuciła na siebie szatę z herbem Gryffindoru.
Na wejściu do Wielkiej Sali pomyślała, że usiądzie razem z Heli, jednak nie zauważyła nigdzie zielonych włosów. Skierowała się więc do stołu Gryfonów i mimo, że widziała Huncwotów już z oddali, Syriusz krzyknął:
- Tutaj, dyniuszku!
Stanęła w miejscu i posłała mu zabójcze spojrzenie. Dzięki, mamo. Black uśmiechnął się złośliwie. Ruby usiadła obok niego.
- Jeszcze raz tak do mnie powiesz, to załatwię ci więcej siniaków – zagroziła mu, jednak Syriusz nie wziął tego ani trochę na poważnie.
- Dyniuszku? A tak nie mówiła twoja mama? – zapytał Remus, przeżuwając kawałek chleba.
- Co? Wiedziałeś o tym cały czas i mi nie powiedziałeś? – oburzył się Syriusz.
- Gdzie jest James? – Ruby pragnęła zmienić temat. Modliła się, aby dyniuszka nie zapadła w pamięć Blacka na długo. – Jak mu poszło wczoraj z Lily? Nic mi nie opowiadała.
- Całowali się. Rogacz będzie teraz nieznośny – rzucił żartobliwie Peter. Ruby otworzyła usta ze zdziwienia. Wiedziała, że mieli się pogodzić. Nie wiedziała, że poszło mu aż tak dobrze. – Zresztą już jest, nie może przestać o tym mówić – dodał.
- O, idzie pan młody – zauważył Łapa, wskazując drzwi.
Ruby najpierw zauważyła Lily, dopiero chwilę później podbiegł do niej od tyłu Potter. Objął ją ramieniem i uśmiechnął się do niej zachęcająco, ponieważ rudowłosa była wyraźnie zaskoczona. Ruby wydawało się, że trochę też się speszyła. Mimo to cieszył ją ich widok razem i chyba nie tylko ją.
Niemal cała szkoła wiedziała o uczuciu, jakim pałał James wobec Lily, więc wiele obecnych na Wielkiej Sali uczniów spoglądało na nich. Ruby poczuła jak Syriusz trącił ją łokciem.
- Smarkeusowi się to nie spodobało – powiedział cicho, lecz z szerokim uśmiechem na twarzy.
Przez drzwi wszedł właśnie Ślizgon i na chwilę oszołomiony stanął w miejscu. Zdał sobie sprawę z tego, ile osób musiało go widzieć, więc dosyć szybko się opamiętał i wolnym krokiem poczłapał ku stołowi Slytherinu, który znajdował się na drugim końcu pomieszczenia. Ruby aż zrobiło się go szkoda. Każdy podejrzewał, że Snape czuł coś do Lily i chciał czegoś więcej niż przyjaźń. Widok jego lubej z znienawidzonym przez niego facetem musiało złamać mu serce.
- Cześć, Evans. Jak tam? – zapytał zaczepnie Syriusz, kiedy Lily i James usiedli obok Remusa.
Syriusz czuł się z sukcesem Jamesa tak dobrze, jakby był jego własny. Nie dość, że pomagał Rogaczowi, to jeszcze wpłynął w pewnym stopniu na Lily, podczas ich kłótni w Zakazanym Lesie. Miał rację co do niej i jej uczuć od samego początku i mógł teraz rozkoszować się słodkim zwycięstwem. Jeszcze bardziej cieszyło go to, że Lily doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej porażki, jeśli chodziło o udawanie braku uczuć do Jamesa.
- Dobrze, Black. Bardzo dobrze.

Po śniadaniu czekała ich lekcja obrony przed czarną magią. Już prawie wszyscy słyszeli, że od tego dnia mieli mieć zajęcia z nowym nauczycielem, jednak nikt nie widział go na Wielkiej Sali, gdzie wszyscy nauczyciele siadają przy jednym stole. Nikt nawet nie znał nazwiska zastępcy, więc na wszystkich czekała niespodzianka. Chodziły plotki, że nauczycielem będzie po prostu Dumbledore.
Już przed dzwonkiem na lekcje większość grupy była w klasie. Ruby siedziała z Heli w ławce w środkowym rzędzie, a Remus i Syriusz w ławce za nimi. Dziewczyny siedziały odwrócone do nich. Ruby starała się nie zwracać uwagi na palące spojrzenie Dorcas, która siedziała tuż za Syriuszem. Syriusz dalej nie powiedział Ruby, dlaczego zerwał z Dorcas. Od tamtej pory Dorcas nawet nie stara się być dla niej miła.
- Mam nadzieję, że na zastępstwo przyjdzie jakaś młoda i piękna profesorka – wyznał Syriusz z łobuzerskim uśmiechem. – Zwróciliście kiedyś uwagę na to, ile lat mają nasi nauczyciele? Najmłodsza jest chyba Trelawney, a ona też musi mieć co najmniej tysiąc lat.
- Heli, to ty jesteś mistrzynią plotek, musiałaś coś o tym słyszeć. – Ruby trąciła ją łokciem.
- Schlebiasz mi – uśmiechnęła się. – Ale nie, nie tym razem. Każdy mówił co innego, nie ma nic potwierdzonego.
- Czekaj, Łapo… Gdyby to była piękna i młoda profesorka, to co? – dopytywał zaintrygowany Remus.
- To… Lekcje byłyby przyjemniejsze. I może czas po lekcjach też – zaśmiał się Black. Lupin pokręcił głową z niedowierzaniem i rozbawieniem.
- A co z tą Ślizgonką, Black? Leną czy jak jej tam? – Syriusz spojrzał na Heli zdziwiony. – Hej, słyszałam, że jestem mistrzynią plotek. Nie dziw się, że wiem takie rzeczy.
Black od razu popatrzył podejrzliwie na Ruby.
- Ja jej nie mówiłam, ale też mnie to ciekawi, więc mów. – Ruby oparła głowę na pięści i przyglądała się Syriuszowi. Przez nieułożone włosy, których kosmyki opadały mu na czoło, wyglądał na niewyspanego, jakby dopiero wstał z łóżka.
- Oprócz tego, że najwyraźniej jest we mnie po uszy zakochana to nic. Zresztą nie jest tą, którą jestem zainteresowany. – Spojrzał uśmiechnięty na Ruby, aż zrobiło się jej głupio. Na szczęście nie zawiesił swojego spojrzenia na niej na długo. Chciał jej dać znać, o kim mówił, ale nie w aż tak oczywisty sposób. – I jest dla mnie za młoda – dodał.
- Ale nauczycielkę byś podrywał? – Remus zmarszczył brwi. W tym samym momencie rozbrzmiał dzwon rozpoczynający lekcję. Ruby i Heli odwróciły się twarzą do tablicy. Usłyszały jeszcze odpowiedź Syriusza:
- Jasne, że tak.
Jeszcze przez kilka minut Syriusz i Remus prowadzili namiętną wymianę zdań na temat teoretycznej pani profesor, Heli opowiadała Ruby o zbliżającej się imprezie w pokoju wspólnym Puchonów, a przez drzwi wchodziła reszta uczniów, którzy już myśleli, że zaliczą punkty ujemne za spóźnienie, jednak odetchnęli z ulgą, kiedy zobaczyli, że nauczyciela nadal nie było w klasie.
- Impreza tak bez okazji?
- Destiny organizuje, powinno być zabawnie. Czuj się zaproszona. – Heli uśmiechnęła się do Ruby. – Możesz zabrać kogoś ze sobą – dodała. Mimo że nie powiedziała dokładnie imienia i nazwiska, Ruby wiedziała, kogo Puchonka miała na myśli.
- Pomyślę o tym – odparła, choć szczerze wątpiła, aby zabrała ze sobą Blacka.
Cała klasa pogrążona w rozmowach, nagle zamilkła. Przez próg drzwi przeszedł nauczyciel. Mężczyzna, więc Syriusz niechętnie porzucił swoje zamiary. Ubrany był w bordową koszulę, ciemny krawat w jaśniejsze paski, granatową marynarkę i spodnie tego samego koloru. Miał brązowe włosy i ciemne oczy, a szczękę pokrywał dwudniowy zarost. Był nieprzyzwoicie przystojny.
Ruby zamarła. W klatce piersiowej poczuła ucisk ze zdenerwowania. Wpatrywała się w niego swoimi zielonymi oczyma, mimowolnie delikatnie rozchylając usta z szoku, jaki przeżywała. Nie, nie, nie, nie, błagam, nie, prosiła w duchu, ale wiedziała, że nic to da.
- Ruby – szepnęła Heli, nachylając się w jej stronę. Były równie zdziwione. – Dlaczego twój chłopak jest naszym nowym nauczycielem?
- Witam. Nazywam się – Odwrócił się, aby zapisać swoje imię na tablicy – Gabriel Kingston i będę waszym nauczycielem obrony przed czarną magią przez kilka tygodni – oznajmił z uśmiechem i rozejrzał się po klasie. Spojrzenia jego i Ruby skrzyżowały się. Z początku Gabriel uciekł wzrokiem, jednak szybko nim wrócił, jakby dopiero zdał sobie sprawę z tego, że to faktycznie ona tam siedziała.

Ruby nie wiedziała, co zrobić. Zastanawiała się, jak w ogóle do tego doszło. Miała z nim porozmawiać czy udawać, że nic się nie działo? Gabriel opowiadał im o smokach, często dodawał informacje spoza podręcznika. Ogółem Ruby odniosła wrażenie, że odnajdował się w tym zawodzie, a uczniowie (szczególnie uczennice) go polubili. W końcu nie był dużo starszy od nich. Ruby starała się go słuchać, lecz nie mogła przestać myśleć, co powinna zrobić.
Gdy dzwon oznajmił koniec lekcji, wszyscy zerwali się ze swoich miejsc, spakowali książki do toreb i wyszli z klasy. Ruby nieco się z tym ociągała, głównie dlatego, że Heli przekonywała ją do rozmowy z Gabrielem, więc w trakcie pakowania kłóciły się, szepcząc. W głowie postanowiła sobie, że porozmawia z nim… kiedy indziej. Ruszyła więc ku wyjściu, nawet na niego nie patrząc
- Panno Cahan, mogłaby pani zostać chwilę po lekcji? – zapytał Gabriel, kiedy Ruby przeszła tuż obok niego. – Chciałbym omówić kilka kwestii w pani wypracowaniu – wytłumaczył. Zanim to nieszczęście przytrafiło się profesor Merrythought, musieli napisać wypracowanie na temat najbardziej powszechnych ras smoków. Teraz to oczywiście Gabriel musiał je sprawdzić.
- Jasne – odpowiedziała cicho i przystanęła przy nim.
- Poczekam na zewnątrz – szepnął jej do ucha Syriusz, kładąc dłoń na jej talii. Powoli ją zdjął i wyszedł z klasy. Ruby znała go na tyle długo, że wiedziała, że zrobił to wszystko celowo. Szczególnie powoli, aby Gabriel na pewno to zauważył. I nie ulegało wątpliwości, że faktycznie podziałało. Gabriel wrogim spojrzeniem, z uniesioną brwią, odprowadził Syriusza do wyjścia. Powoli chwycił do rąk pergamin i dopiero kiedy upewnił się, że wszyscy poza nimi wyszli z pomieszczenia, odłożył go z powrotem na biurko.
- Coś się stało, profesorze Kingston? – dopytywała Ruby, naciskając na ostatnią część zdania. Krępowała się i to bardzo. Domyśliła się, że wcale mu nie chodziło o wypracowanie.
- Wiesz, że możesz mi mówić Gabriel – uśmiechnął się, zamykając drzwi klasy. Nie chciał, aby ktokolwiek ich usłyszał. Ponownie podszedł bliżej Ruby. Oparł się tyłem o swoje biurko. Ruby przybrała podobną pozycję przy najbliżej ławce.
- Hm, nie myślałam, że kiedykolwiek będę musiała nazywać cię profesorem.
- Nie dostałaś mojego listu? – Zmarszczył brwi, lustrując jej twarz. Ruby zastanawiała się nad tym pytaniem przez chwilę. Miała ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło.
- Dostałam, tylko… Nie miałam czasu go przeczytać. – Gabriel pokiwał powoli głową. W tamtym momencie, kiedy otworzyła od niego list, dowiedziała się o wypadku swojego ojca, więc całkowicie o tym zapomniała. Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, którą przerwał nowy nauczyciel.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła, że przyjąłem tą posadę? – Spojrzał na nią z nadzieją widoczną w ciemnych oczach. – Napisałem ci o tym i o innych rzeczach w liście, więc byłbym wdzięczny, gdybyś jednak go przeczytała.
- Nie jestem zła, tylko zaskoczona. – Odgarnęła włosy z twarzy. Nawet nie zauważyła, kiedy zniknęło z niej napięcie. Z Gabrielem rozmawiało jej się tak przyjemnie, nawet jeśli był jej nauczycielem. – Czy to dlatego byłeś w Hogwarcie kilka dni temu?
- Tak, tylko że wtedy pytałem Dumbledore’a czy miałbym jakiekolwiek szanse na pracę w następnym roku szkolnym. Rozmawialiśmy i chyba zrobiłem dobre wrażenie. – Włożył ręce do kieszeni spodni i podszedł bliżej Ruby. Odległość między nimi można było pokonać jednym krokiem. Przyglądał się jej z uśmiechem, czego Ruby w ogóle nie rozumiała. Był nauczycielem, a ona uczennicą! Nie mogła mu nie przyznać, że wyglądał cholernie dobrze.
- Chyba po prostu masz ten urok – uśmiechnęła się nieśmiało.
- Tak myślisz?
- Tak. I do twarzy ci w tym garniturze. – Dotknęła klapy jego marynarki w miejscu, w którym nieznacznie odstawała.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz ślicznie jak zawsze. – Uśmiech nie schodził mu z twarzy. W głowie Ruby zadzwonił alarm ding! ding! ding! halo, to nauczyciel! Zabrała swoją dłoń i odchrząknęła po chwili ciszy. Czuła, że się zarumieniła. – Nie będę kazał twojemu koledze dłużej czekać. – Oddalił się od niej i spojrzał na zegarek. Wydawało jej się, że Gabriel speszył się równie mocno jak ona. Może jemu w głowie też zabrzmiał alarm? – Po prostu, błagam, przeczytaj mój list, okej? I powiedz mi, co sądzisz. – Nalegał, składając ręce w geście modlitwy. Otworzył przed nią drzwi.
- Tak jest, panie profesorze – odparła i wyszła na korytarz.
Syriusz czekał przy ścianie tuż przy drzwiach od klasy. Rozmawiał z Heli, co nie było codziennym widokiem. Ruby miała wrażenie, że podsłuchiwali. Oboje patrzyli na nią wyczekująco, jednak nic nie mówiła. Ruszyła do klasy, w której mieli mieć następne zajęcia. Syriusz i Heli podążyli za nią. Na szczęście na korytarzach było dosyć zimno i jej rumieniec zszedł dosyć szybko.
- I? – zapytali jednocześnie.
- Co? Chciał porozmawiać o wypracowaniu, to tyle – skłamała. Dlaczego skłamała? Sama nie wiedziała, wypłynęło to z jej ust zbyt naturalnie, odruchowo. Więc dlaczego dalej w to brnęła? – I pytał, jak mu poszła jego pierwsza lekcja. Nic więcej.
Wydawało się, że nikt w to nie uwierzył.

Po lekcjach weszła do sypialni, gdzie zastała wszystkie współlokatorki. Ruby chciała porozmawiać z Lily na temat Jamesa, ale domyślała się, że przy Mary i Anastazji nie będzie skłonna się zwierzać. Po pięciu minutach szukania, znalazła list wsadzony między strony książki Bracia Krwi, którą kiedyś dał jej Gabriel. Nawet nie pamiętała, żeby go tam wsadzała, musiała to zrobić przypadkowo.
- Czego szukasz? – zapytała zaciekawiona Lily. Usiadła na krawędzi łóżka Ruby.
- Listu. Zresztą nieważne, już znalazłam – uśmiechnęła się nieśmiało i usiadła obok Lily. Zastanawiała się, czy powinna przeczytać go przy niej. Nie wiedziała, co napisał Gabriel. Nie wiedziała, czego się spodziewać i jak na to zareaguje. Lily patrzyła na nią przenikliwie. Ruby podniosła wzrok na Gryfonkę. – Co? Mam coś na twarzy? – zażartowała. – Chcesz pogadać?
- Tak, ale nie teraz. – Niemal niezauważalnie kiwnęła głową w stronę Mary i Anastazji. Ruby chciała zacząć czytać list, ale Lily nadal siedziała na łóżku Ruby i nie spuszczała z niej spojrzenia. Ruby czuła się niekomfortowo. Czy ona widziała, słyszała, była w tamtej klasie?
- Okej, co? – Włożyła list z powrotem w książkę i odłożyła ją na pościel. – Lily, jeśli chcesz coś powiedzieć, to mów.
- Um… Pójdziesz ze mną do Huncwotów? – zapytała nieśmiało i uśmiechnęła się zachęcająco. – Chcę do nich iść, ale nie chcę iść sama.
- Rany, tylko to? – odetchnęła z ulgą. – Nie można było od razu? – Ruby zaśmiała się. Nie wiedziała, czy James był pierwszym chłopakiem Lily, ale wiedziała, że ta za każdym razem wstydziła się samej wchodzić do dormitorium chłopców. Szczególnie, jeśli szła do swojego chłopaka. Cóż, w pewnym stopniu było to zakazane. – Możesz poczekać w pokoju wspólnym, zaraz do ciebie dojdę, okej? Chcę tylko przeczytać list.
Lily zgodziła się na to, więc przebrała się i wyszła z sypialni. Ruby zniecierpliwiona ponownie wzięła list do ręki. A w nim Gabriel dosyć szybko przeszedł do sedna. Ruby ominęła wstęp jego wypowiedzi i zaczęła czytać to, co ją interesowało. Rzuciła tylko okiem na współlokatorki, które rozmawiały ze sobą i wydawały się nie przejmować Ruby.

Chciałbym Ci coś powiedzieć i ufam, że zachowasz to tylko dla siebie. Przynajmniej do pewnego momentu. Dostałem pracę w Hogwarcie. To może być szok – dla mnie był – ale piszę Ci o tym, abyś nie była zaskoczona, kiedy zobaczysz mnie w roli nauczyciela OPCM. To tylko na kilka tygodni, aż obecna nauczycielka dojdzie do siebie, później znów będę tym zwykłym Gabrielem.
Mimo to, nie jestem w stanie sobie odpuścić. Nie chcę porzucać tego, co mamy, dla tymczasowej pracy. Wiem, że to jest nie do końca legalne, ale nie chciałbym przerwać naszych spotkań. Oczarowałaś mnie już w tamtym momencie, w którym spotkaliśmy się w księgarni i bardzo często o Tobie myślę. I nie zniósłbym tego, że będę Cię widział dzień w dzień, nie mogąc spędzać z Tobą czasu.
Co o tym sądzisz? Oczywiście nasza relacja musiałaby pozostać sekretem. Nie chcę Ci sprawiać kłopotów i nie chce być tym kłopotem, jeśli Ty sobie tego nie życzysz. Jednak bardzo pragnę, abyś chciała mnie jako swój kłopot. Przemyśl to, dobrze?

Ruby była zaskoczona. Pozytywnie? Sama tego nie wiedziała. Ona także lubiła Gabriela i to bardzo, ale… On był nauczycielem. Gdyby ktoś się dowiedział, mogliby być w wielkich tarapatach. Z drugiej strony skoro była to tylko tymczasowa praca, mogliby wykorzystać ten czas na bliższe poznanie się, aby było lepiej już po jego zastępstwie. Widywaliby się codziennie, a nie tylko weekendami w Hogsmeade. Ta wizja bardzo się spodobała Ruby. O ile ich relacja pozostawałaby na poziomie rozmów, nie było w tym nic zakazanego. Pomyślała, że byłoby ciekawie, mieć jakiś sekret i nie być otwartą księgą. I cholera, bardzo lubiła Gabriela. Z każdą spędzoną z nim chwilą, coraz głębiej popadała w zauroczenie.
Złożyła list w połowie i wrzuciła go do szuflady w szafce nocnej. Prawie zapomniała, że Lily czekała na nią w pokoju wspólnym. Szybko przebrała mundurek szkolny na codzienny strój, którym był zwykły biały t-shirt, czerwona bluza i ciemne jeansy.
Ruby zeszła do pokoju wspólnego i razem z Lily podążyły do dormitorium Huncwotów.
- Więc, ty i James jesteście teraz parą? – zapytała Ruby w drodze.
- Hm, sama nie wiem. Tak jakby, ale nie oficjalnie. To znaczy… Nie zapytał mnie wprost, po prostu jakoś tak wyszło – uśmiechnęła się z rumieńcem na twarzy.
- O matko, jesteście tacy słodcy – zaśmiała się Ruby, za co dostała kuksańca w bok.
Stanęły przed drzwiami do sypialni Huncwotów i otworzyły je bez pukania. Wszystkie twarze zwróciły się w ich kierunku. Cóż, oprócz twarzy Remusa. On najwidoczniej spał. Ruby zamknęła za sobą wejście najciszej, jak potrafiła.
- Chciałbym zaznaczyć, że sam fakt, że teraz się ze sobą umawiacie, nie daje ci zezwolenia na wchodzenie do naszego sanktuarium bez pozwolenia – powiedział Syriusz, kierując swoją wypowiedź do Lily.
- Wow, a ja myślałam, że ty nie wiesz, czym jest prywatność. Ciągle mnie zaskakujesz, Black – Lily uśmiechnęła się złośliwie i usiadła na łóżku Jamesa, ponieważ Syriusz zajmował jedyne krzesło w pokoju.
- Ha, ha – skwitował Syriusz.
Ruby popatrzyła na Remusa, który leżąc na lewym boku, zatopił twarz w poduszce. Mimowolnie westchnęła. Lunatyk wyglądał tak słodko, że nie mogła się mu oprzeć. Poza tym dawno nie spędzała z nim czasu, właśnie zdała sobie z tego sprawę.
Ruby powoli podeszła do jego łóżka i bardzo delikatnie położyła się obok Remusa, przytulając się mocno do jego pleców. Obudził się i półprzytomny sprawdził, go do niego przywarł.
- O, cześć – wymamrotał i położył swoją dłoń na dłoni Ruby, która go oplatała w talii. Opadł z powrotem głową na poduszkę.
- Cześć, Remus. – Uśmiechnęła się, choć on tego nie widział. Ale widział każdy, kto ich obserwował w tej chwili. – Kocham cię, Remus.
- Ja ciebie też, Ruby. – On również się uśmiechnął, a Ruby nie mogła tego zobaczyć. Mimo to wiedziała, w jakiś sposób po prostu wiedziała. Zamknęła oczy i słuchała rozmów reszty towarzystwa.
Syriusz musiał przyznać, że był piekielnie zazdrosny. Mimo że wiedział, że Ruby i Lupina nie łączyło nic romantycznego, to i tak musiał odwrócić od nich wzrok. Po kilku sekundach zauważył, że mocno zaciskał szczękę, z czego nie zdawał sobie sprawy. Odchrząknął.
- Chyba mieliśmy z nimi o czymś pogadać, co nie, Remus? – Lupin tylko mruknął twierdząco w odpowiedzi. Nie otwierał oczu ani nie puszczał dłoni Ruby. Black by się zdenerwował, gdyby nie wiedział, że Remus musiał czuć się okropnie, zważając na to, że zbliżała się pełnia. No i gdyby Remus nie był jego najlepszym przyjacielem. Syriusz zwyczajnie nie potrafił się na niego złościć. Ani na niego, ani na Ruby.
- Lily – zaczął James. – I Ruby, byłoby miło gdybyś też słuchała. – Ruby powiedziała, że słucha, choć nadal miała zamknięte oczy. James westchnął. – Czy wiecie coś o Zakonie Feniksa?
Lily spojrzała na niego zdziwiona. Remus poruszył się i położył się na drugim boku, aby mógł widzieć Jamesa. Objął Ruby i oparł brodę na czubku jej głowy. Ruby powiedziała, że nigdy o Zakonie nie słyszała.
- A ja tak – powiedziała Lily. – To znaczy, wiem tylko, co to jest. I kto w nim jest, tak mniej więcej. Czemu pytasz?
- Dowiedzieliśmy się od… nieważne, ale wiemy, że to tajne stowarzyszenie, które ma na celu zwalczenie Voldemorta i jego bandy. Hagrid myślał, że już do Zakonu należymy, czyli jest taka możliwość – głos zabrał Syriusz.
- Czy wy chcecie…
- Myślimy, że powinniśmy dołączyć to Zakonu Feniksa.



12 komentarzy:

  1. Pisanie w niedługich odstępach czasu baardzo Ci służy! Niesamowicie przyjemny rozdział! :) Wydaje mi się, że piszesz na tyle dobrze, by nie było koniecznym odwiedzanie wspomnianej przez Ciebie zakładki - wystarczy uruchomić wyobraźnię.
    Czytam Twoje opowiadanie już od jakiegoś czasu, chociaż raczej nic po sobie nie zostawiałam. Tym razem muszę! Tyle się wydarzyło - siedziałam napięta jak struna, zwłaszcza pod koniec!
    Przesyłam inspirujące wibracje i mam nadzieję, że nie będziesz kazała czekać na ciąg dalszy zbyt długo (bo chyba umrę z ciekawości!) :)
    VJ

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Gabriel obie wyobraża?! :O
    Jest teraz N A U C Z Y C I E L E M ;__;
    Zdenerwował mnie :/ A Ruby do niego lgnie zamiast do Syriusza :'(

    A co do zakonu to tak. Powinni wstąpić ^^

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony uwielbiam Syriusza, ale Ruby i Gabriel są tacy slodcy. Mam nadzieję, że rozegrasz to w odpowiedni sposób. Np:tak że Ruby na początku byłaby z Gabrielem, sceny zazdrości Syriusza, aż w końcu Ruby uświadomiłaby sobie, że zakochała się w Syriuszu i tutaj trzeba by przytoczyć cytat "Jeśli kochasz dwie osoby, wybierz tą drugą, bo jeśli naprawdę kochałbyś tą pierwszą osobę, nigdy nie zakochałbyś się w tej drugiej" (czy jakoś tak xD)
    Więc na koniec Ruby i tak byłaby z Syriuszem ale mogłabym się nacieszyć także chwilami z Gabrielem... O taaaaak, to byłoby cudowne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze blade! Tak sobie kliknęłam by sprawdzić komentarze pod wcześniejszym rozdziałem i patrzę a tu nowy! Ale niespodziankę mi zrobiłaś :))
    Rozdział tak miło się czyta, że najchętniej przeczytałabym jeszcze z 5 stron. Moment z Remusem i Ruby, był bardzo słodki, ich przyjaźń wydaje się bardzo prawdziwa, Gabriel nauczycielem? Od razu mi się skojarzyło z Ezrą i Arią z PLL. Nawet fajnie, cieszę się, będziesz miała o czym pisać :)
    Bardzo Ci dziękuję o wstawienie tak szybko postu, nie spodziewałam się i zrobiłaś mi wielką niespodziankę! Świetny rozdział, jeden z moich ulubionych! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pierwsze o czym pomyślałam to Ezra i Aria, a jeszcze w kartach bohaterów jest nasz ukochany lekarz Wren, a sam Gabriel ma na nazwisko Kingston - tak jak doktorek z PLL :D

      Usuń
    2. tak, kocham Ezrę i Wrena ok XD wydało się, a wszystkie inne nazwiska, które sobie wymyśliłam dla Gabriela, jakoś mi nie pasowały, więc poszłam na łatwiznę .-. poza nazwiskiem nie mam zamiaru nic ściągać z PLL, po prostu uwielbiam relacje nauczycielxuczeń i mam nadzieję, ze uda mi się to poprowadzić jakoś zgrabnie :D
      I dziękuję za wszystkie miłe słowa <3

      Usuń
    3. Moim zdaniem świetny pomysł! Sama jestem wielką fanką PLL, a zwłaszcza Ezry i jego relacji z Arią. Myślę, że to świetnie ubarwi ten blog <3

      Usuń
  5. Czy ja jestem w niebie?! Dwa posty w tak krótkim czasie? No po prostu cud! Rozdział jest świeetny, tak szybko się czytało i w ogóle klimat super. Syriusz i Ruby <3 (chociaż Remus i Ruby to była najsłodsza rzecz w życiu haha).
    Czekam na następny, też będzie tak szybko? <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo jak miło widzieć kolejny rozdział ;)
    Bardzo mi się podoba, szczególnie moment kiedy Lily prosi Ruby by poszła z nią do Huncwotów... To takie życiowe haha :D
    Gabriel nauczycielem i wciąż chce podtrzymać znajomość z Ruby hmmm, coś czuje że będzie nieźle się działo! Chociaż mimo wszystko Syriusz i Ruby to dla mnie idealne połączenie, jeszcze ta ręka na jej biodrze! Chciałabym to sobie wyobrazić haha:)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. właśnie przeglądałam blogi i narzekałam, że nigdzie nic nowego i już miałam wyłączyć kompa, a tu patrzę u ciebie i cudowna niespodzianka. Przez cały rozdział śmiałam się i prawie krzyczałam z radości

    mam nadzieje, że Ruby wybierze Syriusza, chociaż z Gabrielem byłoby zabawnie, bo musieliby się spotykać po kryjomu
    czekam na następny i życzę więcej weny (jeśli da się więcej):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gabriel mnie wkurza. Jezu Remus i Ruby są tacy słodcy i to ''kocham Cię Remus''. Mam nadzieję,że Ruby i Syriusz będą razem. Oby kolejny post był znowu tak szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu, to jest przeurocze *-*
    Naprawdę, dzięki Tobie mam taką ochotę wznowić moje ff o Huncwotach ^^ dzięki, dzięki <3
    i przeraża mnie fakt, że został mi tylko jeden rozdział do przeczytania... :C

    OdpowiedzUsuń